Czas wracać. Wyruszamy o 9.00 po śniadanku, a jakże w kopalnianej restauracji. Niestety znów pogoda pokrzyżowała nam plany. Kraków mijamy nie zatrzymując się ani na chwilę. Chwilowo zapominamy o Kalwarii Zebrzydowskiej. Zamek w Chęcinie też zobaczymy innym razem. Po przejechaniu 2070 km jesteśmy w domku! Mam nadzieję, że wspomnień nie zatrze upływający czas! Mam nadzieję, że na długo ta trudna ale piękna wyprawa zostanie w miłych wspomnieniach mojej trójki dzieciaczków!