Na parking pod kopalnią docieramy ok. 16.45. Na miejscu kłębią się tłumy. Kilka klas (ponad 100 osób) nerwowo wyczekuje na nocleg a oprocz tego ostatnie grupy zdecydowane jedynie na zwiedzanie. Pod ziemie zjeżdzamy po godzinie. Warto było czekać. To niesamowite jakie możliwości kryje pod powierzchnią ta kopalnia. Boisko do koszykówki, dyskoteka, niezła restauracja i drewniana zjeżdzalnia to tylko niektóre z atrakcji. Miejscowej pizzy nie powstydziłyby się najlepsze "powierzchniowe" pizzerie. Zwiedzanie z przewodniekim w wariancie: nasza trójka+1 osoba ma swoje ogromne zalety. Nawet Kacper słucha opowieści o św. Kindze z zapartym tchem. W porównaniu z Wieliczką jest mniej komercyjnie chociaż wielu za taką uzna dyskotekę. Mnie będzie się ona zawsze kojarzyła z pokazem tańca Kacpra! Nie poznawałem swojego syna: szalał po całej sali wykonując numery z You can dance! Niezłe miejsce wybrał sobie na debiut! Pomimo ogromnych sal, łóżek piętrowych i zgiełku setki dzieci. Atmosfera jest przyjemna. Przed północą, gwar zamiera. Wszyscy w swoich łóżeczkach śnią o św. Kindze, o górnikach taszczących 35 kg worki za jedną gartkę soli na tydzień, konikach które górniczą emeryturę spędzały na bocheńskich plantach i o skarbach ukrytych w kopalni.