Wbrew obaw nie ma wielkiego ruchu na Zakopiance i szybko docieramy na parking przy dworcu kolejowym w Zakopanem. Parkujemy tuż przy samym dworcu. O dziwo nie ma problemu z miejscem. Być może 3 zł za h skutecznie odstrasza innych turystów. Niestety pociąg jest opóźniony, więc włóczymy się po okolicy dworca lub leniwie wylegujemy się w słoncu na peronach czyli opalamy się bo sloneczko przygrzewa. Pierwsze opalanie w tym roku. Dziewczyny przyjeżdżają ok. 14.30. Niuska zaspana i marudna na początku musi się rozkręcić. Na obiad idziemy spacerkiem na Krupówki. Niestety naszą knajpę w podziemiach zamknięto wiec zasiadamy nieopodal w Karczmie po Zbóju. Przy zapiekanych warzywach z kurczkiem i pod sosem beszamelowym oraz przy frytkach dla dzieci oglądamy tłumy ludzi które postanowiły przemaszerowac w pochodzie 1-majowym wlasnie przez Główną ulicę Zakopanego. Tradycja w górach nigdy nie zginie i nie ma znaczenia jaka to tradycja. Kilka zdjęć z widokiem na Giewont i lecimy na Słowację.