Dwa koniki, dziarski woźnica oraz duże sanie i sześć malutkich saneczek a nasza paczka na nich! Pomimo że mrozek szczypie w nosy w naszych sercach gra:
Zima, zima, zima 
Pada, pada śnieg. 
Jadę, jadę w świat sankami, 
Sanki dzwonią dzwoneczkami: 
Dzyń, dzyń, dzyń, 
Dzyń, dzyń, dzyń, 
Dzyń, dzyń, dzyń. 
Jaka pyszna sanna, 
Parska raźno koń. 
Śnieg rozbija kopytami, 
Sanki dzwonią dzwoneczkami: 
Dzyń, dzyń, dzyń... 
Zasypane pola, 
W śniegu cały świat. 
Biała droga hen przed nami, 
Sanki dzwonią dzwoneczkami: 
Dzyń, dzyń, dzyń... 
W blasku pochodni suniemy wśród kurpiowskich pól i lasów! W wywrotkach 2:1 Sławek wygrywa zemna. Po powrocie gospodarze oprócz pyszności przygotowali dla nas mały koncert. Niezły z nich zespół: gospodarz na tamburynie, córka gospodarzy Karolina na gitarze i syn Karol na akordeonie porywają nas to tańca w rytmach regionalnych przebojów. Na deser po kurpsiosku Karolinka nam łopowieda ło tym jak to człek nabrał od zźiezaków lat i gorzko teraz żałuje ;-) Nasza gromadka dzieciaków robi takie zamieszanie, że z tej ich energii można byłoby oświetlić cała okolicę. Zasypiamy grubo po północy. Sory Adamek radź sobie bez naszego dopingu (obyło się - chłopisko dało sobie radę i bez nas).
W niedzielę od rana czekamy na ognisko, które daje naszym maluchom mnóstwo radości i uśmiechu. Smażone kiełbaski i chlebek a wszystko własnej roboty skwierczy na patykach. Sesja zdjęciowa i wspólne przeżywanie gry "Wsiąść do pociągu" (Natalia pierwszy raz wygrywa w życiu i to dokładając trójce TS'iaków) i czas wsiadać do samochodów. Na drogę dostajemy od gospodyni prowiant na drogę: miód, kiełbasę, smalec i chleb ze śliwką. Dziękujemy za serdeczność i za opiekę! Niestety ruszamy w drogę powrotną. Będziemy panientać i jeszcze tu wrócimy!